Zaznacz stronę

Kult matki nieidealnej niczym terapia dla matki Polki

LIFESTYLE, Męczy i dręczy, Pozytywnie | 16 Komentarze

Matka Polka siedząca w garach – źle. Matka idealna na okładce magazynu – też źle. Najlepiej to nic nie robić i narzekać, tkwić w tym, co znane, a niekoniecznie lubiane. Ale po co?

Nie śledzę blogów parentingowych, ale wystarczy wejść na Facebooka, a moim oczom ukażą się wpisy udostępniane przez znajome, lub posty sponsorowane. Widzę polubienia, zachwyty, więc klikam, czytam, po czym szybko wychodzę, bo jeszcze ta zła energia przejdzie na mnie i dopiero będzie nieszczęście.

Niemal każdy z tych wpisów wychwala macierzyństwo i pokazuje jak ciężką i niedocenianą pracę wykonują mamy. Zgadzam się, że poza szczęściem są chwile trudne i opieka nad dzieckiem to nie jest łatwe zajęcie. Sama jestem mamą i wiem, że nie zawsze jest tak, jakbym sobie życzyła. Jednak przyklaskiwanie temu, by odpuścić, zwolnić, pogodzić się z tym, że nie dajesz rady, przekroczyło moim zdaniem zdrowy poziom. Hasła typu: nie bądź idealna, nie musisz robić wszystkiego, poszły według mnie w złym kierunku. Przecież wiadomo, że w życiu są wzloty i upadki. Miewamy łzy szczęścia i smutku, okrzyki radości i zdenerwowania. Wiadomo też, że kobieta – matka i w ogóle każda kobieta nie musi przez całą dobę super wyglądać,uśmiechać się do wszystkich. Jednak te wpisy, z którymi się spotkałam poszły w skrajności. To podkreślanie, żeby nie starać się być idealną, pozwolić sobie na słabości, i że w ogóle wszystko jest niemożliwe, może działać destrukcyjnie.

Do tego dochodzi wyśmiewanie kobiet Showbiznesu – aktorek, wokalistek, celebrytek, które kilka tygodni po ciąży świetnie wyglądają i pojawiają się na czerwonym dywanie. W tekstach i komentarzach padają opinie: to niemożliwe i chore, powinna siedzieć z dzieckiem w domu, pewnie ma nianię, stylistkę, trenera i mnóstwo kasy. Komentarzy wyrażających zachwyt nad takimi wpisami jest mnóstwo. Kobiety utwierdzają się w tym, że nie muszą wyglądać dobrze, że najważniejsza jest troska o dziecko, wspierają się i oczywiście nadal mówią źle o tych, co jednak potrafią wiele ogarnąć. Myślę, że jeśli któraś odważyłaby się napisać, że pracuje, świetnie zajmuje się domem i dzieckiem, wygląda jak milion dolarów i ma czas i ochotę na seks z mężem, to zaraz padłoby: “Ona kłamie, to niemożliwe”. Zgadzam się, że wychowywanie i opieka nad dzieckiem to nie błahostka. Jeśli do tego masz więcej niż jedno dziecko i pracujesz, to organizacja musi wejść na wysoki poziom, a i silne nerwy się przydadzą. Nie zawsze wszystko układa się tak, jak tego chcemy. Mimo to będę uparcie twierdzić, że można być wspaniałą matką, świetną żoną, i jednocześnie pracującą kobietą, zadbaną i atrakcyjną, dbającą o swoje pasje. Nie widzę żadnego sensu ani korzyści w upieraniu się, że to jest niemożliwe.

To, co teraz powiem, pewnie zabrzmi dla niektórych brutalnie, ale moim zdaniem te wszystkie komentarze zachwytu nad wpisami i same wpisy, to taka terapia dla tych mam, którym nie udaje pogodzić kilku sfer życia. To dla nich miejsce, gdzie wszystkie jadą na tym samym wózku i mogą sobie ponarzekać lub poklepać się po głowie i powiedzieć: tak, jesteś wspaniała, liczy się tylko twoje dziecko, a te inne tylko udają i kłamią. Przemawia przez nie zazdrość w stosunku do tych kobiet, które stać na więcej: pod względem finansowym, organizacyjnym, motywacyjnym. To taka wygodna przystań, gdzie znajdują usprawiedliwienie i utwierdzają  się w tym, że wszystko jest w porządku, a to inne kobiety kłamią,

Dlaczego od razu kłamią?
Czy naprawdę tak trudno uwierzyć, że można pogodzić wiele rzeczy i być szczęśliwym? Kobiety z pierwszych stron gazet może i mają fundusze na trenerów, kosmetyczki i niańki, ale żaden magik nie odwali za nie ciężkiej pracy, jeśli nie będą miały w sobie zapału, motywacji i po prostu chęci. Tego właśnie najczęściej brakuje kobietom. Nawet gdyby dać im fryzjera za darmo, zawieźć na siłownię i zaopiekować się dzieckiem, to i tak by znalazły wymówkę. Nie wymyślam, bo często słyszałam to nawet od swoich znajomych. Zawsze jest jakieś ALE. Te wpisy to według mnie w pewnym stopniu przyzwolenie na to, by nie myśleć o sobie. A przecież można by zmotywować się do lepszej organizacji, do zadbania o swój wygląd, pasje, rozwój zawodowy. Można by w takim wpisie zachęcić do tego, by wyjść do innych, poprosić o pomoc, poszukać innych zajęć niż dom i dziecko. Tego nie ma. Zero zachęty do zmian, do działania. Dlaczego? Bo tych, które narzekają jest więcej, więc sprzyjających czytelników też jest więcej. To taka droga na skróty. Po co pokazać możliwości i nowe ścieżki, skoro można uklepać te dobrze znane i wciąż pokonywać identyczną trasę. Ja jednak myślę, że warto pokazywać inne, nowe kierunki, które mogą dać wiele możliwości i szczęścia.

Po której stronie jestem ?
Po środku, choć bliżej mi zdecydowanie do tej “idealnej” i cieszę się z tego. Pracuję, dbam o dom, o dziecko, a także o swój wygląd, samopoczucie,  pasje, przyjemności i o chwile z mężem. Raz zakładam kieckę i szpilki, usta podkreślam czerwoną szminką i idę do pubu z koleżanką, a innym razem jestem w dresach, (choć nie takich wyciągniętych), bez makijażu i sprzątam kuchnię, bo przy robieniu naleśników zrobił się niezły bajzel. Dziecku daję wiele miłości, uwagi i cudownych chwil, ale mam też chwile tylko dla mnie i męża, oraz te, które wykorzystuję na swoje hobby, rozwój i pracę. Nieraz się wkurzam, przeklinam pod nosem i patrzę niecierpliwie na zegarek, ale to nie zniechęca mnie. Nie siadam i nie mówię: Nie da się, odbiję sobie później, jak dziecko podrośnie. 

Czy jestem jedyna?
Jasne, że nie i mam na szczęście znajome, które żyją podobnie. Są świetnymi mamami, pracują na etacie lub prowadzą swoje firmy. Nie mają lęków przez dotknięciem mopa, a i na swoje pasje i przyjemności znajdują czas i chęci. Dzięki temu są uśmiechnięte, pozytywnie nastawione do świata. Potrafią przyznać się do gorszych chwil, ale potem ładują baterię i idą dalej. Nie mówią, że pani z okładki magazynu kłamie, a wręcz przeciwnie – często ta pani jest motywacją do działania, które przynosi wiele radości i szczęścia nie tylko sobie, ale i bliskim. Nie chodzi o skrajności, a o balans między funkcjonowaniem na wielu poziomach , a nie tylko kobiety- matki.

I co teraz?
Jeśli uważasz, że to brednie, że się przechwalam i kłamię, to zostań w swoim świecie szczęśliwości. Na siłę nie będę przekonywać, bo zmiany musisz chcieć ty sama. Jednak jeśli choć trochę się zastanawiasz nad zmianą, to wykorzystaj ten moment. Warto spróbować. Zacznij już jutro i:

  • pomaluj usta na różowo,
  • przeczytaj książkę, (tylko nie o dzieciach),
  • zostaw dziecko z babcią, nianią lub sąsiadką i wyjdź z mężem na randkę,
  • wyrzuć poplamione, wyciągnięte dresy
  • idź na fitness

Możliwości jest mnóstwo – mogłabym tak wymieniać bez końca. Tylko nie mów mi, że nie masz czasu i że się nie da. Da się. Nie wszystko od razu, ale małymi krokami, by nie zaznać szoku. A jeśli natknę się na jeszcze jeden tekst w sieci, który mówi, że się nie da, to chyba zaproszę was na kawę, posadzę na wygodnej kanapie i przekonam, że się da. Mało tego – da się bezboleśnie i  z ogromną radością.

P.S Jeśli małe zmiany będą już za tobą, zrób kolejny krok i podaruj więcej czasu tylko sobie, bo zostawić dziecko to nie grzech.  

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

Qi Gong – moje odkrycie miesiąca.

Zobaczyłam morze i oczy się zaświeciły. Usłyszałam delikatne dźwięki - odprężyłam się. Wykonałam pierwsze ruchy i wiedziałam, że będzie dobrze. Potem pojawiły się łzy i zszedł stres z ostatnich dni. Poczułam spokój w głowie, a energię w ciele. QiGong - moje odkrycie...

TOP 7 narzędzi przydatnych w tworzeniu treningów online

Jak zmontować trening video? Skąd brać zdjęcia? Jak stworzyć grafikę promującą treningi? Przed tobą 7 narzędzi których używam na co dzień w świecie treningów online i w ogóle podczas pracy w Internecie. Polecam je, bo bardzo ułatwiają pracę, są proste w obsłudze,...

Newsletter

Czy chcesz być na bieżąco?
Zapisz się na Newsletter, a nie przegapisz najnowszych wpisów.

Dodatkowo dostaniesz w prezencie Fitnessowe Must Know, czyli listę 6 rzeczy, które pomogą uniknąć fitnessowo-biznesowych problemów.

Zgoda