Ani be, ani me…czyli o tym, jak instruktorzy nie mówią “dzień dobry”.
Oto pierwszy, choć wcale nie największy grzech instruktorów, który sprawił, że poczułam się zlekceważona i było mi po prostu niemiło. Jaki to grzech?
BRAK PRZYWITANIA
Niedawno poszłam na zajęcia do jednej z bardzo doświadczonych instruktorek fitness, która prowadzi nie tylko treningi, ale i warsztaty oraz szkolenia z różnych technik. Sama kiedyś brałam udział w jej warsztatach i jako, że byłam z nich bardzo zadowolona, to wiedziałam, że idąc na jej zajęcia będę w dobrych rękach.
Jeśli myślisz, że poszłam na zwiady, by podpatrzeć konkurencję – mylisz się
Jeśli myślisz, że poszłam by zgapić kilka ćwiczeń – mylisz się
Jeśli myślisz, że poszłam robić z siebie gwiazdę i pokazać jak super ćwiczę – mylisz się
Poszłam, bo czasem mam potrzebę, by poćwiczyć u kogoś. Nie szkolić się, nie notować, tylko po prostu poćwiczyć, a że wolę zajęcia grupowe, to co jakiś czas staram się odwiedzać niektórych instruktorów. Poza tym czasem jest tak, że szewc bez butów chodzi i przyznam się, że nawet mi potrzebny jest nieraz bat w postaci spakowanej dzień wcześniej torby i treningu wpisanego w grafik.
Poszłam przekonana, że będzie dobrze. Byłam spokojna o technikę wykonywania ćwiczeń, o instrukcje, o cały przebieg lekcji. Jednak czar prysł już w pierwszych sekundach treningu.
Dlaczego?
Instruktorka weszła na salę, włączyła muzykę, stanęła tyłem do uczestników i z jej ust wydobyła się pierwsza instrukcja dotycząca ćwiczenia.
“Ani be, ani me, ani kukuryku”, jak to powiedział kiedyś Lech Wałęsa.
Myślę, że nie tylko doświadczenie i szacunek do drugiej osoby, ale po prostu kultura na poziomie podstawowym wymaga przywitania się.
Już nawet nie będę oczekiwać, że instruktor rzuci: “Jak wam dzień mija?” lub powie jakiś śmieszny tekst na rozluźnienie, ale chyba “dzień dobry” to nie jest wygórowane oczekiwanie? Każdy ma prawo mieć gorszy dzień, ale tu chodzi tylko o jedno, proste słowo, którego uczą w przedszkolu. Przypomnij sobie te 3 proste, a jakże działające cuda słowa:
- Dzień dobry
- Cześć
- Witajcie
Trochę poczułam się tak, jakby instruktorka chciała jak najszybciej skończyć te zajęcia. Miałam wrażenie, że potraktowała trening bardzo mechanicznie: wejść, zrobić swoje, wyjść. Nic więcej, nic mniej.
Było mi po prostu dziwnie i niemiło. A wystarczyło jedno krótkie przywitanie z uśmiechem, o który też było ciężko, a od razu byłoby przyjemniej i instruktorka zyskałaby w moich oczach.
Mam nadzieję, że to wyjątek, a nie reguła, ale pierwsze wrażenie nie wróci…
O mocy pierwszego wrażenia na pewno napiszę więcej innym razem, bo to jak widać temat niedoceniany nawet przez doświadczonych instruktorów.
Ze zgrozą obserwuję, że “dzień dobry” z trudem przechodzi przez usta nie tylko instruktorom, ale w ogóle wielu osobom, bez względu na profesję.
Pamiętaj zatem, że przywitanie się:
- Jest oznaką szacunku
- Jest miłe dla odbiorcy
- Rozluźnia atmosferę
- Świadczy o tobie i twojej kulturze osobistej
Qi Gong – moje odkrycie miesiąca.
Zobaczyłam morze i oczy się zaświeciły. Usłyszałam delikatne dźwięki - odprężyłam się. Wykonałam pierwsze ruchy i wiedziałam, że będzie dobrze. Potem pojawiły się łzy i zszedł stres z ostatnich dni. Poczułam spokój w głowie, a energię w ciele. QiGong - moje odkrycie...
TOP 7 narzędzi przydatnych w tworzeniu treningów online
Jak zmontować trening video? Skąd brać zdjęcia? Jak stworzyć grafikę promującą treningi? Przed tobą 7 narzędzi których używam na co dzień w świecie treningów online i w ogóle podczas pracy w Internecie. Polecam je, bo bardzo ułatwiają pracę, są proste w obsłudze,...
Co robić w tym trudnym czasie? 14 wskazówek na temat komunikacji z klientami zajęć grupowych
Nie dam ci gwarancji. Nie powiem, że to zawsze zadziała. Jednak chcę pomóc ci choć trochę, bazując na tym, co wiem, co widzę, co sama sprawdzam i widzę, że działa. Obecna sytuacja związana z koronawirusem dotyka nas wszystkich, także instruktorów fitness i tańca,...
Zapisz się na Newsletter, a nie przegapisz najnowszych wpisów.
Dodatkowo dostaniesz w prezencie Fitnessowe Must Know, czyli listę 6 rzeczy, które pomogą uniknąć fitnessowo-biznesowych problemów.
Zgadzam sie z Toba w 100%. Niestety, coraz częściej ludzie o tym zapominają. Pamiętam jak poszlam do swojej pierwszej pracy. Budynek 12-piętrowy i jak to kiedyś bywało, zajmowany przez jedną instytucję. Wsiadając do windy, idąc korytarzem, każdej spotkanej osobie mówiłam dzień dobry i nie tylko dlatego, że byłam bardzo młoda i nowa (nie każdy to wiedział ), ale dltaego, że tak mnie wychowano. Dzisiaj do pracy przychodzą nowi młodzi ludzie i chociaż “często gęsto” wszyscy pracujemy na jednym piętrze, w niewielkiej przestrzeni, to dzień dobry slyszymy coraz rzadziej, no chyba, że sami je wypowiemy. Czasem podejmuję próbę “zarażenia”tym zwyczajem i parokrotnie spotykając takiego “kolegę” pierwsza się witam nie zważając chociazby na wiek. Cóż, czasami się udaje, a czasami wychodzę na …. w zasadzie to nie wiem na kogo. To samo dotyczy dorastajacych dzieci naszych sąsiadów, znajomych itp. Emilko, życzę Ci optymizmu, którym potrafisz zarażać. Może postępując tak jak postępujesz osiagniesz sukces również w dziedzinie nauczania kultury osobistej, czego Ci serdecznie życzę.
Bardzo dziękuję ci za budujące słowa:) Jeśli choć jedna osoba dzięki temu wpisowi zacznie się witać to już sukces. Nawet jedna z instruktorek odezwała się do mnie na fb w obawie, że może to ona kiedyś tak postąpiła i przepraszała na wszelki wypadek. Masz rację, że teraz wszyscy są daleko, sami, nieosiągalni. Widać to świetnie na osiedlach – kiedyś znało się każdego sąsiada z imienia, a teraz usłyszeć dzień dobry mijając się w bramie to szczęście. Kiedyś zrobiłam test i nie mówiłam pierwsza – na kilkanaście osób mijających mnie może 3 się przywitały. Przykre…
Zawsze ,ale to zawsze pytam sie klientów kto jest pierwszy raz, i życze im udanego treningu 🙂
na sam koniec ZAWSZE dziękuje ze byli ze mną i że chcieli być.
Myśle że to działa cuda :))
Pięknie Wiola. Jak miło słyszeć, ze ktos tak robi:)Tak trzymaj, a o pytaniach z serii “kto jest pierwszy raz” będę niedługo mówić więcej.
Ale że jak? Wchodzę i nic? Zero kontaktu i od razu jedziemy?? Próbuję wyobrazić sobie taką sytuację i jakoś nie potrafię 😉 Często jest tak ze będąc na sali i widząc wchodzące osoby np. 15 minut przed czasem, kiedy rozpakowuję sprzęt, włączam fajną muzyczkę dla umilenia czasu do rozpoczęcia zajęć witam się z każdą osobą która wchodzi do sali, a potem i tak na samym początku witam wszystkich razem, pytam kto pierwszy raz, wtedy tłumaczę na czym polegają zajęcia, co będziemy robić itd.. Na końcu dziękuję i chwalę za dobry wysiłek i energię 🙂 Kiedyś spotkałam się z instruktorem który zanim rozpoczął do każdego podszedł, podał rękę, przywitał się i zapoznał. Początkowo spodobało mi się to, ale potem uznałam że jednak przy większej ilości osób nie zda to egzaminu i pochłonie masę czasu. 🙂
Przede wszystkim brawo za twoje podejście do klientów i taki sposób rozpoczęcia zajęć. Sytuacja, o której pisałam naprawdę miała miejsce i niczego tu nie przejaskrawiłam:) Naprawdę instruktorka weszła, włączyła muzykę, stanęła na środku sali i wdech, wydech itd. Może miała zły dzień – każdemu się zdarza, ale nie chodzi o to, że musiała od razu wchodzić w rozmowy, wystarczyło zwykłe “dzień dobry”. Mam nadzieję, że to się zmieniło, może kiedyś ją odwiedzę to się przekonam 🙂