6 sposobów na wyhodowanie grubego dziecka
Roczne dziecko wcinające frytki to coraz częstszy widok, a sucha bułka to cichy wróg wszystkich spacerów. Rodzice tuczą swoje maluchy, a nadwaga dotyka aż 20% dzieci w Polsce. Dlaczego tak się dzieje?
Gdzie nie spojrzeć, tam dane, które biją na alarm. Wpisuję w wyszukiwarkę hasło: “Otyłość dzieci w Polsce” i spływa na mnie fala niepokojących danych:
- Co piąte dziecko ma nadwagę
- Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie
- Prawie 1/3 nastolatków jada słodycze codziennie
Alarmuje WHO, Instytut Matki i Dziecka, lekarze kardiolodzy i pediatrzy. Nie pojmuję, jak rodzice mogą być aż tak nieodpowiedzialni, tak ubodzy w wiedzę i obojętni na zdrowie swoich dzieci. Wiem za to, skąd się biorą tak niepokojące dane i dzieci z nadwagą. Daleko nie muszę szukać. Wystarczy pójść do sklepu, restauracji, wyjechać na wakacje, a tam:
Scena 1
Jest weekend. Jadę z mężem i 3-letnią córką do bawialni zlokalizowanej w centrum handlowym. Po godzinie zabawy córka jest głodna, a nam też burczy w brzuchach, więc postanawiamy skorzystać z gastronomicznych atrakcji. Pytam córki: “Na co masz ochotę?” Laura mówi, że chce kaszę, mięso i buraki. Idziemy zatem wybrać nasze smakołyki. Mąż kupuje mięso z warzywami na ostro, ja meksykańskie smaki w postaci ryżu brązowego z tofu, kukurydzą i fasolą, a córce kupuję kaszę gryczaną, buraki i rybę, zamiast mięsa, o którym na początku wspomniała. Do picia ma niegazowaną wodę źródlaną.
Nie przesadzę, jeśli powiem, że byliśmy jedyną rodziną z dzieckiem w gastronomicznym dziale, która nie jadła frytek lub burgera. Dla pewności rozejrzałam się wokół i naprawdę na żadnym stole nie ujrzałam niczego innego. Żółto – czerwone opakowania fastfoodowe świeciły po oczach, a widok dzieci i nastolatków oraz ich rodziców obżerających się frytkami był przerażający. Największym szokiem było ujrzenie dziewczynki w wieku ok. 1 roku, która zajadała się frytkami, a rodzicom aż się oczy świeciły, bo ich córka tak ładnie wszystko zjadła.
Scena 2
Tata i syn w wieku ok.10 lat robią zakupy w supermarkecie. Podchodzą do działu z chipsami i tata ze stoickim spokojem pyta syna, na jakie chipsy ma ochotę. Syn wybiera, tata wkłada do wózka, po czym zaczyna się awantura, bo syn chce jeść teraz. Tata bez problemu wręcza paczkę chipsów i już syn jest w swoim żywiole. Tempo ma zabójcze, więc sądzę, że zanim doszli do kasy, paczka była pusta.
Scena 3
Lotnisko Stansted w Londynie. Wracałam akurat ze Zlotu Czarownic i uwierzcie, że miałam ochotę użyć swojej magicznej mocy w tej sprawie. Dlaczego?
Naprzeciwko mnie siedzi kobieta z córką, która na moje oko ma poniżej 2 lat. Po chwili przychodzi kochany mąż i tatuś z prowiantem. To nic, że obok jest bistro, w którym można kupić sałatkę, bataty z warzywami, lub kanapkę z serem halloumi. Lepiej przecież przynieść hamburgera i wielką porcję frytek. Żona zadowolona i wcina, że aż uszy się trzęsą. Mąż też nie narzeka, a dziecko? Córka po chwili zostaje poczęstowana frytkami i kawałkiem dmuchanej bułki. Oczywiście nie protestuje. Sądzę, że taki posiłek to dla niej żadna nowość.
Scena 4
Wyjazd wakacyjny. Rodziny z dziećmi idą na kolację. Na talerzach dzieci lądują nuggetsy, frytki i suchy makaron. Najgorsze, że to sami rodzice nakładają te cuda swoim pociechom i codziennie ten talerz wygląda identycznie. Do tego oczywiście coś gazowanego, żeby się odbiło, bo to przecież gwarancja super zabawy przy stole.
Scena 5
Wizyta z córką u naszej znajomej. Na powitanie Laura dostaje czekoladowe cukierki, na stole widnieją wafelki i ciastka, a potem jeszcze jest zabawa z jajkiem niespodzianką. Rewizyta i co moja córka dostaje na powitanie? Cukierki lub lizaki, które sprytnie przechwytuję w locie. Czy jest histeria i awantura o słodycze? Nie, bo pozwalam córce na coś słodkiego, ale nie na wszystko i nie na tyle, ile by chciała.
Scena 6
Dzień Mamy w przedszkolu. Wśród smakołyków są owoce, ale i cukierki czekoladowe, wafelki i pierniki. Dziwi mnie w ogóle, że takie menu zagościło w przedszkolu, ale na szczęście ta kwestia została już omówiona na zebraniu i nie powtórzy się więcej. Przeraziło mnie jednak to, że mamy same proponowały dzieciom słodycze i nie potrafiły powiedzieć “nie”. Bezcenna była moja duma i zdziwienie jednej z mam, gdy moja córka powiedziała, że Zosię będą boleć zęby, bo je dużo cukierków.
Zanim zaczniesz mówić, że przesadzam, odbieram dziecku przyjemności i że od porcji frytek i lizaka jeszcze nikt nie umarł, to powiem ci, że:
- Słodycze jadamy w weekendy. Taka zasada doskonale się sprawdza i uwierz, że dziecko dobrze ją rozumie i respektuje.
- Jeśli w tygodniu są słodkości to łączę przyjemne ze zdrowym i robię np. krem czekoladowy z kaszy jaglanej lub awokado, ciasto bananowe albo mango lassi. (Przepisy podam już wkrótce)
- Zajadamy się frytkami, które robimy we frytownicy, do której na dużą porcję dla całej rodziny potrzebujemy użyć zaledwie 1 łyżki oleju. Gdy nie mieliśmy tego sprzętu, to piekliśmy w piekarniku.
- Córka zna smak czekolady – gorzkiej min. 70% i wcale nie krzywi się, że jest gorzka.
Nie popadam w przesadę i naprawdę są dni, gdy moje dziecko wcina ciastko z kremem z cukierni lub lizaka. Zdarza się jednak to rzadko, bo dbam o zdrowie swojej córki. Oczywiście to nie polega na wiecznych zakazach, odmowach i ciągłym “nie”. Ważne jest to, by samemu dawać dobry przykład, tłumaczyć, pokazywać, że zdrowe może być też smaczne. Jeśli są wyjątki, to też tłumaczę dlaczego. Dziecko naprawdę doskonale wszystko zrozumie, a mało tego – samo będzie dokonywać właściwych wyborów. Oczywiście nie będzie to zawsze w takim zakresie, jakiego byśmy sobie życzyli, ale od czegoś trzeba zacząć.
Nie znajduję usprawiedliwienia dla rodziców, którzy sami wciskają dziecku frytki czy lizaki. To po prostu głupota i brak troski o ich dziecko. Nikt mi nie powie, że malec, który jeszcze nie chodzi i jest na etapie nauki pierwszych słów, poznał smak frytek w żłobku czy dojrzał reklamę w telewizji. To rodzic sam podtyka takie “smakołyki” swojemu dziecku, które zapewne kocha, ale czy troszczy się o nie? Tego nie jestem pewna. Jeśli już na początku żywieniowej drogi wciskasz dziecku śmieciowe jedzenie, a sucha bułka jest nieodzownym elementu każdego spaceru i wizyty w sklepie, to nie dziw się, że potem będzie problem ze zdrowiem, koncentracją, otyłością, a twoje dziecko będzie te nawyki tylko pogłębiać i przekazywać dalej.
Do przeczytania, przemyślenia i wprowadzenia zmian na lepsze.
Qi Gong – moje odkrycie miesiąca.
Zobaczyłam morze i oczy się zaświeciły. Usłyszałam delikatne dźwięki - odprężyłam się. Wykonałam pierwsze ruchy i wiedziałam, że będzie dobrze. Potem pojawiły się łzy i zszedł stres z ostatnich dni. Poczułam spokój w głowie, a energię w ciele. QiGong - moje odkrycie...
TOP 7 narzędzi przydatnych w tworzeniu treningów online
Jak zmontować trening video? Skąd brać zdjęcia? Jak stworzyć grafikę promującą treningi? Przed tobą 7 narzędzi których używam na co dzień w świecie treningów online i w ogóle podczas pracy w Internecie. Polecam je, bo bardzo ułatwiają pracę, są proste w obsłudze,...
Co robić w tym trudnym czasie? 14 wskazówek na temat komunikacji z klientami zajęć grupowych
Nie dam ci gwarancji. Nie powiem, że to zawsze zadziała. Jednak chcę pomóc ci choć trochę, bazując na tym, co wiem, co widzę, co sama sprawdzam i widzę, że działa. Obecna sytuacja związana z koronawirusem dotyka nas wszystkich, także instruktorów fitness i tańca,...
Zapisz się na Newsletter, a nie przegapisz najnowszych wpisów.
Dodatkowo dostaniesz w prezencie Fitnessowe Must Know, czyli listę 6 rzeczy, które pomogą uniknąć fitnessowo-biznesowych problemów.
Co do burgerów, to wg. mnie zależy z czego i jak zrobione, bo jak jest to śmieć z fast fooda, to sama tego nie tykam – raz spróbowałam, gdy byłam mała i zwymiotowałam po prostu, nie wiem, jak ludzie mogą to jeść – ale prawdziwe mięso, świeże dodatki i te sprawy, to raz na jakiś czas nie odmówię.
Jestem dietetykiem i uwazam ze edukacja dzieci od malego, pokazywanie na swoim przykladzie zdrowych nawykow jest bardzo wazne! Brawo 🙂
Bez wpływu rodziców będzie ciężko, bo na znajomych czy szkołę nie ma co liczyć. P.s. Dziś w restauracji moja córa wcinala osmiornice z grilla- zdrowe to?:)
W sumie nie wiem xD owoce morza sa zdrowe wiec pewnie osmiornica tez 😉
Nie trzeba się zbytnio wysilać,by zobaczyć sceny opisane w Twoim poście… Jest to bardzo przykre, że rodzicie nie biorą odpowiedzialności za zdrowie swoich dzieci. Niestety, sami popełniają błędy żywieniowe, nie mają podstawowej wiedzy, co skutkuje obiadami w fast foodzie…
Mam jednak cichutką nadzieję, że pomału świadomość społeczeństwa się zwiększa, również można zaobserwować większą dostępność zdrowej żywności w centrach handlowych, itp.
Ja nie jestem taka pewna czy będzie dobrze, bo w jednym centrum handlowym był punkt gastronomiczny oferujący zdrowe jedzenie – Bioway i co? I kolejek nigdy nie bylo i zamknęli:(
zgadzam sie w 100%, jak czasem patrze co dzieci jedza to az plakac sie chce. a potem wszyscy zdziwieni, ze nie chce zjesc normalnie obiadu tylko wsuwa jakies tlusciochy albo slodycze. eh..
Najgorsze, że rodzice nie widzą nic w tym złego, a przynajmniej tak się zachowują. A to przecież pierwsi nauczyciele …
dokladnie tak, ale trzeba bybylo zastanowic sie jak sami jedza…bo jak maja uczyc dziecko zdrowo jesc jesli sami wciagaja fryty 🙂
To co sama ostatnio zauważyłam, dokładnie jak opisałas. Zaniza się próg wieku, w którym dzieci sięgają po niezdrowe rzeczy (a sięgają bo im wcześniej ktoś podawal). Uważam że jesteśmy suma nawyków, a te podstawowe kształtują w nas rodzice, później potrzeba ogromu pracy aby je zmienić.
Mądry wpis.
Pozdrawiam (nazwa bloga)
Dziękuję ci za twoje słowa. Masz rację, że najważniejsze są nawyki choć obawiam się, jak to będzie, gdy zacznie się szkoła, koledzy, chipsy itp – to dopiero będzie zadanie, by wytłumaczyć taj, aby dziecko samo chciało wybierać zdrowsze rzeczy. P.S Usunęłam z kocówki twojej wypowiedzi adres bloga, bo staram się, by z komentarzy nie zrobiło się pole reklamowe. Twój blog i tak jest przypisany do twojego komentarza, więc bez obaw…kto chce, to trafi, a ja też oczywiście zajrzę.